Por. Wojciech Januszewicz
Ciekawostki » Por. Wojciech Januszewicz
-
ppor. Wojciech Januszewicz
w mundurze 21 pułku piechoty
fot. z 1934 r. -
ppor. Wojciech Januszewicz
w mundurze pilota myśliwskiego
fot. z 1936 r. -
PZL p.11c nr boczny 8
por. Januszewicza -
model PZL P.11c
w barwach por. Januszewicza
Autor modelu: Artur Oślizło. -
Messerschmitt BF-110
-
por. Januszewicz
w Dywizjonie 303 -
mogiła kpt. Januszewicza
cmentarz w Northwood
1 Września 1939 roku - napaść hitlerowskich Niemiec na Polskę. Pierwszy atak przeprowadziły bombowce Luftwaffe, bombardując o godzinie 4:00 miasto Wieluń. W ten sposób rozpoczęła się Kampania Wrześniowa.
Dla nas interesującym tematem związanym z wrześniem '39, jest polowe lotnisko wojskowe zlokalizowane w Zielonce, z którego korzystała Brygada Pościgowa broniąca rejonu Warszawy.
Wiosną 1939 roku w skład Brygady Pościgowej weszli Kosynierzy, czyli 111 Eskadra Myśliwska, którzy w godle mieli czapkę krakuskę na tle skrzyżowanych kos, pasiaka i niebieskich gwiazd.

Odznaka EM 111
Na wyposażeniu EM 111 były myśliwce PZL P.11.
1 września po południu, na skutek strącenia ranny został dowódca EM 111 - kpt. Sidorowicz. W jego miejsce płk Pawlikowski mianował dowódcą por. Wojciecha Januszewicza.
Wojciech Januszewicz - ur. 30 kwietnia 1911 r. w Krzywcu w powiecie słonimskim (obecnie Białoruś).
W 1931 roku wstąpił do Szkoły Podchorążych Piechoty. Podczas nauki zgłosił się do służby w lotnictwie i w 1933 roku ukończył kurs szybowcowy. W 1934 awansował na podporcznika i wstąpił do 21 Pułku Piechoty. Następnie ukończył w 1935 roku z wynikiem bardzo dobrym "Szkołę Orląt" w Dęblinie i rozpoczął służbę w 1 Pułku Lotniczym w Warszawie. W 1936 roku po kolejnych szkoleniach otrzymał przydział do prestiżowej 111 Eskadry Myśliwskiej. W 1937 roku został pełniącym obowiązki zastępcą dowódcy eskadry, a w roku 1938, po awansie na porucznika formalnie został zastępcą dowódcy eskadry.
Swój chrzest bojowy dowódcy, por. Januszewicz przeszedł dnia 3 września. Przed południem do Warszawy zbliżała się formacja bombowców He 111 osłaniana przez około 25 Bf 110 z I.(Z)/LG 1. Z lotniska w Zielonce wystartowało 18 polskich myśliwców. Bitwa powietrzna miała miejsce nad Radzyminem. Podczas pierwszej wymiany ognia por. Januszewicz wystrzelał całą amunicję nie uzyskując trafień. Po lądowaniu i szybkim uzupełnieniu magazynków ponownie znalazł się w powietrzu, ale przeciwnika w powietrzu już nie zastał, powrócił więc na lotnisko. Po wylądowaniu, gdy wysiadł z kabiny nad Zielonkę nadleciały cztery myśliwce dwusilnikowe Bf 110B z 3.(Z)/LG 1, które kierowały się nad Warszawę, jako ariergarda (straż tylna) niemieckiego ataku. Por. Januszewicz wskoczył do najbliższej 11-tki i ruszył w powietrze. Na lotnisku nie było innego pilota, który mógłby razem z nim stawić czoła Messerschmittom.
Oto relacja por. Januszewicza z walki:
Nabrałem około 600 m, gdy jeden z Me 110 przypikował nad lotnisko i otworzył ogień. Nie pozostawało mi nic innego jak zrobić skręt przez plecy i zaatakować. Spojrzałem przez celownik (...) Oddałem serię z odległości 150 m. Następnie Me 110 wyrwał do góry i zrobił gwałtowny wiraż w lewo. W to mi graj. Zawiązuję skręt i z odległości 50 m rżnę serię przed i w stanowisko pilota. Me 110 robi gwałtowny skręt w prawo, dodaje gazu i lekko pikuje. Trochę się chwieje, ale to pewnie pilot ze strachu kiwa maszyną i wyrywa w kierunku Prus. Nie zdążyłem pomyśleć o wirażu w prawo, gdy poza sobą z lewej strony usłyszałem znaną mi melodię, a przed śmigłem zobaczyłem białe prześcieradło ze smug pocisków npla. Szybszy odruch niż decyzja i maszyna w korkociągu wali się do ziemi. Podczas pierwszej zwitki ujrzałem nieprzyjaciela nad sobą w górze, a podczas drugiej wyprowadziłem na wysokości 100 m (10 dni paki w czasie pokoju) i podciągnąłem do góry.
W tym czasie trzeci Me rżnie do mnie. Lekko zdrętwiałem, ale robię wiraż dalej. Nr drugi robi skręt, plasuję się w pobliżu niego i strzelam z dość daleka. Strzelec grzeje po mnie co chwila, co zmusza mnie do ukrycia się poza ogonem. Podczas krążenia widzę, że nr czwarty, który był na wysokości szykuje się do ataku. Mam na niego oko. W pewnej chwili widzę twarzyczkę Me 110, który nurkuje w moim kierunku. Lekki skręt i cała seria przechodzi z prawej. Ale skorzystał z tego strzelec nr 2 i poczęstował mnie serię. Nr 3 i nr 4 po jednym ataku odeszły, pozostał tylko nr 2. Rozpoczyna się walka. Lecę w ogonie i staram się zbliżyć. Mowy nie ma. Pilot Me 110, aby umożliwić strzelanie dla strzelca, robi górki. Strzelec korzysta z okazji podciągnięcia i kropi do mnie. Chowam się pod ogonem ile mogę. Pilot Me 110 robi skręt. Ścinam skręt w lewo. Strzelec pierze. Powoli zbliżam się w smugach.
Z odległości 10-15 m, leżąc w wirażu i zasłaniając się skrzydłem od strzelca (jakby mi to co pomogło) rżnę serię w stanowisko pilota. Widzę dokładnie twarz strzelca, jego karabin i tak samo swoje pociski, które na kadłubie pozostawiają iskierki. Pilot nie wytrzymuje, oddaje i ucieka. Podczas podciągania zauważyłem, że prawy silnik wybuchł płomieniem, a potem zgasł i stanął. Poważny plus ropy naftowej . Na jednym silniku szybkość Me 110 poważnie zmalała i zrównała się z szybkością mojego Pezetela. Chodzę swobodnie za nim i czekam na koniec oddając krótkie serie, które idą w kadłub. Zacina mi się lewy km! Piorę z prawego. Strzelec wykorzystuje każdą sytuację, aby do mnie strzelać. Jednak teraz mogę swobodnie chować się pod ogon.
Pilot, po kilku skrętach, stosuje górki i odchodzi na północ. Decyduję się podejść jak najbliżej. Podczas oddania po górce, wchodzę w sam ogon i strzelam w stanowisko pilota. Maszyna zachwiała się, poszła do góry do 200 m, opadła i w prawym skręcie idzie do ziemi. Aha, myślę, chce umknąć jak zwykle. Trzymam się tuż pod samym ogonem. Zbliża się gwałtownie ziemia. Lekko zostaję z tyłu. Obserwator strzela do mnie pożegnalną serię. Nagle uprzytamniam sobie: muszę wiać! Podciągam do góry świecą, a pode mną wybuchł samolot i wielki słup ognia wystrzelił w niebo. Odtańczyłem taniec wojenny i poszedłem do lądowania.
Zestrzelony Messerschmitt eksplodował na ziemi "...na polu Kłobuka około 150 m od wschodniej ściany lasu mareckiego w połowie długości Góry Zdrojowej...". Zginęli w nim pilot Uffz. Sigismund Mazurowski, oraz strzelec Uffz. Günther Lother. Świadkami walki i wspaniałego zwycięstwa por. Januszewicza był cały personel dywizjonu znajdujący się na lotnisku.
Walki powietrzne 3 września były kosztowne dla EM 111, która straciła dwa zniszczone i jeden uszkodzony P.11. W związku z wykryciem przez wroga lotniska w Zielonce, III/1 DM przeniósł się wieczorem 3 września na polowe lotnisko Zaborów na zachód od Warszawy.
Por. Wojciech Januszewicz miał na swoim koncie trzy zestrzelenia:
- 3 września 1939 - Me 110
- 4 września 1939 - Ju 87
- 6 września 1939 - Ju 87
Odznaczony został:
- Virtuti Militari V kl nr 8823 - 17 września 1940
- trzykrotnie Krzyżem Walecznych
- Polową Odznaką Pilota
A teraz wyjaśnienie - dlaczego w ramach serwisu HistoriaZabek.pl wzmiankujemy o walce powietrznej por. Januszewicza z dnia 3 września? Otóż istnieje uzasadnione podejrzenie, że walka ta toczyła się nie tylko na niebie nad Zielonką i Kobyłką. Jej świadkami mogli być także mieszkańcy Marek i Ząbek. Wg jednego ze źródeł "Świadkami walki było tysiące ludzi z Zielonki, Ząbek, Marek i Kobyłki (była niedziela rano) i personel Brygady" (Polskie Formacje Wojskowe - wpis z 4 września 2012 / Lotnicza Warszawa - wpis z 3 września 2012).
Postaramy się potwierdzić tę ciekawostkę u najstarszych mieszkańców, którzy mieszkali w Ząbkach przez całą okupację, oraz postaramy się zweryfikować wiarygodność źródła.
Postaramy się ustalić co następuje:
- czy rzeczywiście mieszkańcy Ząbek byli świadkami walki powietrznej z 3 września?
- czy nie ma przebarwienia w zdaniu o tysiącach świadków?
- czy 3 września był ostatnim dniem wykorzystywania lotniska w Zielonce?
- jeśli nie, to czy na Ząbkowskim niebie przed zamknięciem przez Niemców okrążenia Warszawy, mogły toczyć się jeszcze jakieś walki powietrzne, prowadzone przez samoloty z lotniska w Zielonce?
Dziękujemy Kamilowi Teresiakowi, za zainspirowanie do przygotowania niniejszego materiału.
Errata (17 lutego 2013 r.):
Poszukiwanie odpowiedzi na powyższe pytania nie było zbyt trudne - po kontakcie poprzez Facebook z fanpage'm Lotnicza Warszawa, zakupiliśmy książkę Panów Marka Rogusza i Mariana Sawickiego "Zielonka - zapomniane lotnisko września 1939", wydaną w 2009 roku.

Materiał o książce, jej autorze i oczywiście samym lotnisku w Zielonce, został w 2010 roku wyemintowany w programie Zwiadowców historii Było... nie minęło.
Po lekturze tej zajmującej pozycji, wydanej przez Gminę Zielonka w ramach projektu edukacyjnego realizowanego przez Towarzystwo Przyjaciół Zielonki, możemy odpowiedzieć na każde, z wcześniej postawionych pytań.
Czy rzeczywiście mieszkańcy Ząbek byli świadkami walki powietrznej z 3 września?
Na stronie 63 czytamy: "Walka była tak dramatyczna, że pozostała utrwalona w pamięci mieszkańców Zielonki, Kobyłki i Marek do dzisiaj. Żyją jeszcze ludzie, którzy ją doskonale pamiętają i z dumą podkreślają wspaniały wyczyn polskiego pilota."
Analizując relecje o przebiegu bitwy, trasa jaką pokonywali walczący piloci raczej nie przebiegała nad Ząbkami.
Czy nie ma przebarwienia w zdaniu o tysiącach świadków?
I tak, i nie. Biorąc pod uwagę wzmiankę o świadkach z Ząbek, to raczej nie jest to prawdą. Bitwa toczyła się w prostokącie Zielonka - Marki - Struga - Kobyłka, i ewentualnie tylko fragment walki mogli widzieć nieliczni mieszkańcy Drewnicy, o ile weszliby na dachy domów.
Co do tysięcy świadków, to jest to możliwe. Bitwa zaczęła się nad Zielonką, po czym przeniosła się przez Kobyłkę bezpośrednio nad Marki i zakończyła w pobliżu Pustelnika. Była niedziela. Ludzie udawali się Mszę Św. Mogło być ich tysiące.
Czy 3 września był ostatnim dniem wykorzystywania lotniska w Zielonce?
Eskadry stacjonujące na lotnisku w Zielonce zmieniały się aż do 11 września, gdy opuściła je 152 Eskadra Myśliwska, udając się do Brześcia.
Kolejno we wrześniu w Zielonce stacjonowały:
- Brygada Pościgowa, czyli 111 i 112 Eskadra Myśliwska - od 29 siepnia do 4 września
(180 stoczonych walk), - 41 Eskadra Rozpoznawcza Armii "Modlin" - od 5 do 10 września
(13 lotów bojowych) - 53 Eskadra Obserwacyjna - od 7 do 10 września
(9 lotów bojowych) - 152 Eskadra Myśliwska - od 9 do 10 lub 11 września
(4 loty bojowe).
Jeśli nie, to czy na Ząbkowskim niebie przed zamknięciem przez Niemców okrążenia Warszawy, mogły toczyć się jeszcze jakieś walki powietrzne, prowadzone przez pilotów z lotniska w Zielonce?
Praktycznie każda misja pilotów stacjonujących w Zielonce jest szczegółowo opisana i nie znaleźliśmy żadnej wskazówki, aby mieszkańcy Ząbek mieli okazję bezpośrednio "podziwiać" ich podniebne wyczyny. Co nie oznacza, że na ząbkowskim niebie, nie toczyły się żadne walki powietrzne.

Polski samolot myśliwski PZL P.11c w zbiorach Muzem Lotnictwa Polskiego w Krakowie
Jedyny w Polsce zachowany egzemplarz 11-ki!
Errata (17 listopada 2013 r.):
Cały czas z uwagą śledzimy temat porucznika Januszewicza i lotniska polowego w Zielonce. Nawiązaliśmy bezpośrednią współpracę z Panem Markiem Roguszem - autorem książki "Zielonka - zapomniane lotnisko września 1939".
W 2013 roku ukazała się, wydana przez Towarzystwo Przyjaciół Zielonki, jego kolejna książka p.t. "Parę minut życia - Wspomnienie o pilocie kościuszkowskiej eskadry Wojciechu Januszewiczu", która w szerszym zakresie opisuje zarówno dzieje tego niezwykłego pilota, jak i szczegóły walki powietrznej z 3 września 1939 r.
W tej pozycji znaleźliśmy informację o odnalezionych mieszkańcach z Marek, którzy byli świadkami walki porucznika Januszewicza na niebie nad Markami - czyli walka toczyła się nie tylko nad Zielonką i Kobyłką, ale także nad Markami (może w takim razie i nad Ząbkami?). Świadkami walki byli panowie Feliks Marek i Jan Paprocki.

Marek Rogusz - "Parę Minut życia"
Pan Marek był także współtwórcą wydanej w 2013 roku przez Instytut Pamięci Narodowej, edukacyjnej gry planszowej "111", inspirowanej na losach m.in. porucznika Wojciecha Januszewicza. Gra miała premierę 6 września 2013 r., w edukacyjnym oddziale IPN - "Przystanek Historia" w Warszawie.

Edukacyjna gra planszowa "111"

Plakat promujący grę planszową "111"
Wojciech Januszewicz na zdjęciu jest w stopniu porucznika.
20 paździenika i 2 listopada 2013 r. braliśmy udział w poszukiwaniach i wydobyciu szczątków samolotu PZL P.11c pilota podporucznika Mirosława Fericia (kolegi porucznika Januszewicza), który 3 września wystartował z lotniska w Zielonce i zestrzelony rozbił się w lasach w okolicach Okuniewa - pilot opuścił samolot przed katastrofą i został później jednym z asów Dywizjonu 303.

Wystawa szczątków samolotu, pilotowanego przez Mirosława Fericia.
Miejska Biblioteka Publiczna, Wołomin, 8 listopada 2013 r. - fot. MBP w Wołominie
Więcej informacji o odnalezieniu szczątków samolotu, znajdziecie w artykule na stronie Urzędu Miasta Zielonka.